1. FiiO M17 – wstęp
Ponieważ używałem z zadowoleniem przez kilkanaście miesięcy DAP FiiO M11Pro, byłem ciekawy co potrafi obecny model flagowy M17. Wypożyczyłem go we wrocławskim sklepie MP3Store i intensywnie używałem przez dwa tygodnie aby opisać moje odczucia dotyczące cech użytkowych i brzmieniowych. Od czasu gdy M11Pro był najwyższym modelem firmy FiiO minęły 4 lata czyli niewiele, a nowy model M17 pokazuje dobitnie przez swoją cenę, masę i moc jak bardzo rynek DAP-ów się zmienił. Dawniej DAP był urządzeniem z założenia przeznaczonym do słuchania muzyki w ruchu, tylko wyższej jakości niż z odtwarzacza MP3. Obecnie najdroższe modele mają ambicje i parametry odpowiednie do konkurowania z urządzeniami zasilanymi z sieci elektrycznej. Oczywiście wraz z tym urosły ich gabaryty i masa dlatego nadają się raczej do użytku stacjonarnego. Skutkiem tego jest też cena, która wynosi 8,5kzł. W tej kwocie jest w zestawie sprzedażowym: skórzany pokrowiec, podstawka z wiatraczkiem oraz zasilacz.
2. FiiO M17 – budowa
M17 zapakowany jest standardowo, w kartonowe pudełko, którego gabaryty i waga zdradzają, że w środku jest coś większego niż zwykły DAP.
Po zdjęciu lakierowanej obwoluty i otwarciu pudełka, ukazał się moim oczom M17, który wygląda jak część statku kosmicznego Enterprise.
Część ta, choć sama w sobie jest skończoną całością, to kształty ma tak złożone i nietypowe, a obróbkę krawędzi i płaszczyzn tak perfekcyjną, że na pewno zawiera kosmiczną technologię obcych.
Gdyby położyć M17 w gablocie jakiegoś instytutu kosmicznego lub NASA, to zapewne nikt poza mną, Tobą i dwoma procentami zwiedzających, nie domyśliłby się, że to urządzenie to DAP. Złudzenie to podtrzymują przyciski z powodu kształtu – sześcioboczny i ilości – 9, zwykle jest tylko 3 lub 4 oraz mnogość różnego typu złączy.
Po włączeniu M17 wrażenie, że to wytwór obcej technologii jest potęgowane, ponieważ pod bocznym ożebrowaniem, w kształcie strzałek, pojawia się i pulsuje zmieniając kolor światło, niczym w kompaktowym reaktorze neutronowym.
Te wycięte w obudowie szczeliny zasłonięte są gęstą siateczką, która umożliwia oddawanie nadmiaru ciepła.
Urządzenie wytwarza go sporo gdy pracuje pod dużym obciążeniem, ponieważ reaktor może wytworzyć aż 3W. Dla porównania M11Pro wytwarza maksymalnie 0,5W, a stacjonarne 3w1 - MATRIX Element X oferuje 1,7W.
Wyróżniające cechy FiiO M17 to też wspomniana ilość złączy: z góry: 4 wyjścia słuchawkowe dla Jacków: 6,3mm, 4,4mm, 3,5mm i 2,5mm,
z dołu: 2 USB-C – jedno do ładowania, drugie do transferu danych w obu kierunkach, RCA – wejście i wyjście sygnału cyfrowego SPDiF oraz wejście dla zasilacza 12V.
Zasilacz jest w komplecie sprzedażowym, oczywiście prosty, impulsowy.
Obok gniazd cyfrowych jest też szufladka z klapką, na kartę pamięci microSD. Obok gniazd słuchawkowych czyli na górnej części urządzenia, znajduje się wtopione do równa z powierzchnią ścianki, pokrętło głośności.
Ma ono średnicę prawie tak dużą jak grubość górnej ścianki DAP-a i grubość 5mm. Dostęp do jego bocznej części, która jest pokryta moletą aby palce się nie ślizgały, zapewniają długie wcięcia w obudowie, które odsłaniają pokrętło z obu stron, na odcinku około 13mm, co zupełnie wystarcza mi do wygodnego operowania nim, w celu regulacji głośności, która odbywa się w domenie cyfrowej.
Jej zakres to 120db, który jest dyskretnie wyświetlany na górnym pasku ekranu. Ciekawą i bardzo użyteczną opcją którą ma M17, a której nie widziałem w innym DAP-ie, jest możliwość regulacji głośności także za pomocą dedykowanych do tego przycisków. W menu trzeba wybrać czym ma być regulowana, przyciskami czy pokrętłem.
Myślę, że przydałaby się czasem możliwość jednoczesnego aktywowania obydwu sposobów regulacji ale takowej nie ma.
Ekran o rozdzielczości 1080x2160 pikseli i przekątnej 6 cali, pokrywa prawie całą powierzchnię FiiO M17 i tak powinno być, a to wciąż wyjątek wraz z iBasso DX300, na tle wszystkich DAP-ów. FiiO ma genialną funkcję także w M17, która polega na tym, że ekran może się obracać wraz z obracaniem urządzenia ale to nie wszystko. Po obróceniu go, można wyłączyć tą możliwość i pozostanie tam gdzie był tuż przed wyłączeniem obracania.
Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ lubię mieć wyjścia słuchawkowe od dołu aby kabel od słuchawek się nie zaginał. Dzięki tej funkcji, na stałe zamieniłem orientację ekranu góra-dół i miałem tak jak lubię. Kładąc M17 na BRZHiFi NXC10 gdy używałem go w roli strumieniowca, gniazda cyfrowe miałem tam gdzie trzeba czyli z góry, a więc w pozycji leżącej z tyłu urządzenia, co ułatwiało podłączenie go do przetwornika.
Odnośnie jeszcze gniazd słuchawkowych, mają one na wejściu pierścienie z czarnego plastiku.
Wolałbym aby te pierścienie były z pozłoconego mosiądzu, który jest trwalszy od plastiku i łatwo je wtedy zobaczyć w ciemności aby trafić w nie wtyczką. Myślę, że powodem dla którego pierścienie są czarne, mogło być założenie, że całe urządzenie ma być dyskretnie czarne aby nie narzucało się swoimi gabarytami. Z tego właśnie powodu przyciski do sterowania nie mają typowych napisów na obudowie w białym kolorze, tylko grawerowane w powierzchni i anodowane na czarno. Przyciski: start/pauza oraz zgłaśniania, mają na sobie centralnie wypustki dla rozpoznania ich po omacku palcami i dla perfekcji ich kształt jest 6-boczny, tak samo jak przycisków.
Z każdego boku, M17 ma po jednym mniejszym przycisku, także o 6-bocznym kształcie, które są suwakami. Jeden blokuje pokrętło głośności, jeśli było aktywne oraz ekran w widoku jaki był tuż przed włączeniem blokady.
Suwak po drugiej stronie urządzenia, przełącza zasilanie z baterii na zewnętrzny zasilacz. Jeśli zasilacz ów jest podłączony, pojawia się wtedy na wyświetlaczu taki widok z gratulacjami.
Odblokowanie tej funkcji daje możliwość jeszcze zwiększenia mocy wyjściowej jeśli była ustawiona na najwyższą czyli tryb słuchawek nausznych. Pojawia się wtedy kolejny poziom wzmocnienia, nazwany "ulepszony tryb słuchawek nausznych"
Przy pracy na zasilaczu, bateria jest omijana więc się nie zużywa, a do tego M17 pracując w „trybie ulepszonym” działa jeszcze bardziej wydajnie i oddaje większy prąd do słuchawek. W takim trybie pracy, zalecane jest postawienie M17 na dedykowanym stojaczku, który jest w komplecie sprzedażowym, a który zawiera wiatraczek napędzany silniczkiem, który odbiera nadmiar wydzielanego ciepła. Nie wiem czy podana moc maksymalna: 3W jest dostępna tylko z podłączonym zasilaczem czy bez niego, z baterii też. Potężna moc wyjściowa, mocny procesor, 8-kanałowe scalaki C/A Sabre 2x ES9038PRO i bardzo kontrastowy, jasny wyświetlacz 6cali, wymagają dużego akumulatora, który ma pojemność aż 9200mAh. Potężny akumulator wraz z pancerną obudową ze stopu aluminium skutkuje tym, że M17 waży 610g i ma grubość 28mm.
Jednak ogólne proporcje obudowy są płaskie, narożniki ścięte, a dzięki przewężeniu obudowy z obydwu boków, wszystkie przyciski i suwaki są schowane oraz pokrętło głośności wtopione jest do równa z powierzchnią obudowy więc można bez ryzyka uszkodzenia, wsunąć M17 do dużej i mocnej kieszeni w kurtce lub torbie i zabrać ze sobą. Jego parametry i złącza jasno go predysponują do użytku stacjonarnego w domu, w pracy, w hotelu w trakcie delegacji lub urlopu. Należy więc do tego samego typu użytkowego co A&K ACRO CA1000. ACRO waży 919g i ma tak nieregularny kształt, że w celu bezpiecznego transportu wymaga sporej i twardej walizeczki z odpowiednim wkładem.
FiiO M17 ma otwarty system Android 9, który umożliwia pobranie dowolnego programu do odtwarzania muzyki z Internetu. Ma także tryb Pure Music, który wyłącza Android i umożliwia tylko słuchanie muzyki z własnych zasobów, bez zakłóceń czyli z wyższą jakością. Mam nadzieję, że mój nietypowy opis FiiO M17 spodobał Ci się albo rozśmieszył Cię. Myślę, że na innych portalach przeczytałeś już opisy urządzenia skopiowane ze strony producenta, z powielonymi szczegółowymi danymi technicznymi więc u mnie trochę inaczej.
Podsumowując ten rozdział, FiiO M17 bardzo mi się podoba, bo jego kosmiczny kształt jest przemyślany dlatego nie tylko ładnie i nowocześnie wygląda ale każdy szczegół budowy służy wygodzie używania. Dopracowanie kształtu obudowy i jakość jej wykonania są wyjątkowe. Ilość złączy i funkcji pokrywa wszystkie potrzeby, a nawet spełnia moje upodobania użytkowe. Brawo FiiO!
3. FiiO M17 – dźwięk
DAP M17 używałem z wieloma słuchawkami, o zróżnicowanej mocy i cenie od kilkuset zł do kilkunastu kzł. Wszystkie użyte modele są wokół uszne, ponieważ nie używam innych typów słuchawek więc bierz to pod uwagę. Łączyłem je z DAP-em zwykle symetrycznie, poprzez kable typu Litz ze srebra 6N lub miedzi 7N srebrzonej.
FiiO M17 ma potężną moc i to od razu słychać w jego dźwięku z każdymi słuchawkami. Muzyka gra bardzo szybko, rytmicznie. Skala jej dynamiki jest spektakularna, a moc koncertowa.
Bas jest potężny, kopiący i wręcz perfekcyjnie zbalansowany, ponieważ nie jest sztucznie utwardzony, głuchy, ani też pogrubiony/tłusty, spowolniony ani poluzowany. Zawsze gdy muzyka tego wymaga ma szybki atak, uderzenie i pełną kontrolę nad frazą i wybrzmieniem. M17 całkiem dobrze pokazuje barwę basu akustycznego: kontrabas, fagot, klarnet basowy, kocioł.
Całe pasmo akustyczne jest bardzo dobrze rozciągnięte i równo prezentowane, a więc także górny zakres jest dobrze nasycony, nośny i perlisty, a średnica mimo to nie jest ściskana ani z góry ani z dołu. Wokale, gitary, akordeony, klarnety itp. prezentowane są z pełną ekspresją i otwartością zajmując dużo miejsca w obrazie muzycznym i na scenie.
Scena przedstawiana przez M17 także ma rozmach i duże gabaryty. Instrumenty są daleko od siebie rozstawione tak że muzycy mają swobodę gry. Perspektywa jest przybliżana i czasem muzyka brzmi dość dziwnie w zakresie przestrzeni. Mianowicie, z niektórymi nagraniami, miałem wrażenie, że siedzę na środku sceny, a muzycy grają wokół mnie, a lider znajduje się tuż przede mną. Jeśli nie masz wyćwiczonego słuchu w tworzeniu iluzji muzyki na żywo, budowaniu wirtualnej sceny muzycznej, to możesz te fragmenty odbierać tak, że muzyka gra w Twojej głowie. Ja tego odczucia nie miałem, bo mam zapisane w mózgu wzorce z koncertów na żywo i zdolność do „widzenia muzyków”. Więcej o tym temacie w artykułach: tym oraz tym. W innych nagraniach M17 prezentował muzykę w sporej odległości ode mnie, co znaczy, że jest w tym zakresie elastyczny i nie narzuca jednego typu prezentacji przestrzennej. Zawsze pozorne źródła dźwięku czyli instrumenty, prezentuje duże i na dużej scenie, której nie oddala sztucznie od słuchacza. Plany muzyczne są pokazywane bardzo czytelnie, a stabilność i precyzja lokalizacji muzyków nie pozostawia u mnie nic do życzenia.
Temat mocy już poruszałem ale chcę dobitnie Ci przekazać, że M17 ma jej wystarczająco dużo aby bez problemu napędzać wysokiej mocy słuchawki dynamiczne oraz izodynamiczne magnetostaty. Jeśli nie masz obycia z bardzo mocnym wzmacniaczem stacjonarnym, jak np.: GUSTARD H20, który może oddać aż 12W w klasie A! lub AudioGd MASTER 11, NFB-27.38 dysponującymi podobną mocą, to mając FiiO M17 nigdy nie pomyślisz, że mocy może przydać się więcej. Ja używam H20S oraz ONKYO M5890 o mocy 50W dla 32 Ohm więc wiem, że przy wyczynowym słuchaniu muzyki większa moc da odczuć różnicę na korzyść.
M17 zbudowany jest na scalakach Sabre, które mają swój styl i zawsze odciskają na muzyce jego piętno. Ten styl to wysoka dynamika, przeźroczystość i szczegółowość, kosztem osłabienia mikrodynamiki i nasycenia barwami, względem brzmienia oferowanego przez kości: AKM, Wolfson, a zwłaszcza Burr Brown. Charakterystyczne cechy Sabre są dla mnie bardzo negatywne i słyszę je w każdym urządzeniu stacjonarnym i przenośnym, niezależnie od jego ceny.
Inżynierowie FiiO dokonali wręcz cudu minimalizując wpływ tych cech na finalne brzmienie M17. Skutkiem ich pracy jest bardzo gładka średnica, wolna od szklistości dzięki czemu wokale kobiece prezentowane są czysto, bez wyostrzania sybilantów. Wysokie tony nie mają śladu zapiaszczenie ani zlepiania, mimo że góra jest otwarta i mocno naświetlona. Brzmienie jest całościowo żywe ale średnica nie jest rozjaśniona więc wokale, gitary akustyczne i fortepian mają właściwy tembr. M17 zaprezentował, ze wszystkimi użytymi słuchawkami, piękny i wciągający dźwięk. Wśród wielu modeli słuchałem z nim także Oppo PM-1. To słuchawki izodynamiczne, przełomowe technicznie i wciąż niedościgłe w zakresie skuteczności - 102dB, co skutkuje wybitnym pokazywaniem mikrodynamiki i ilości harmonicznych. PM-1 podłączone do M17 kablem symetrycznym Litz ze srebra 6N, grały wręcz potężnie i pięknie ale zbyt gładko, podobnie do innych słuchawek dynamicznych. FiiO M17 nie potrafił wydobyć z nich mikrodynamiki dlatego faktury dźwięków nie były widoczne, a pulsowanie muzyki słabe. Mocy nie brakowało więc myślę, że PM-1 pokazały typowe cechy, ograniczenia scalaków Sabre. Barwy były średnio nasycone i lekko pastelowe. Jeśli nie jesteś osłuchany z muzyką akustyczną na żywo lub użyjesz innych słuchawek, to nawet nie usłyszysz tych ograniczeń w dźwięku M17. Muzyka tego DAP-a nie jest szara, ponura o nie! Jest całkiem żywa i dość kolorowa i urozmaicona. Dopiero w porównaniu z iBasso DX300 słychać, że nasycenie harmonicznymi jest mniejsze i instrumenty mają mniejszą masę w prezentacji FiiO M17. Dynamika i moc dźwięku to natomiast atuty M17 i to w stosunku do większości DAP-ów oraz wielu urządzeń stacjonarnych.
Teraz kilka zdań o porównaniu FiiO M17 do A&K ACRO CA1000.
Marcin z MP3store powiedział mi, że brzmienia tych modeli zbliżyły się do siebie.
W ogólnym charakterze tak jest, bo dźwięk FiiO M15 i A&K SP1000 bardzo różnią się od siebie.
Brzmienia M17 i ACRO CA1000 mają wspólne cechy, co wynika być może z zastosowania scalaków C/A tego samego producenta - Sabre, choć różnych modeli: 2x9038Pro i 4x9068AS
Innym powodem mogło być wsłuchanie się inżynierów Astell i FiiO w opinie użytkowników i przygotowanie brzmienia, na podstawie tych samych wytycznych.
Myślę, że oba przypuszczenia są słuszne ale mimo to, różnice w brzmieniu obu urządzeń są w istocie czytelne.
CA1000 to przede wszystkim brzmienie lekkie, swobodne i bardzo przestrzenne, o pastelowych barwach.
Nie myl lekkości grania z brakiem, czy nawet osłabieniem basu, o Nie!
ACRO ma mocny i głęboki bas ale instrumenty prezentuje o mniejszej masie i to skutkuje tym, że muzyka gra jakby bez wysiłku, swobodniej niż z M17.
Zobrazuję tę różnicę takim przykładem.
Nosorożec porusza się 50km/h i zebra z taką samą prędkością ale gdy je obserwuję, to wrażenia mam inne.
Nosorożec z całych sił szarżuje i ziemia się trzęsie, a zebra biegnie bez wysiłku, z gracją. To samo ale nie tak samo. Rozumiesz?
FiiO M17 to przede wszystkim potęga brzmienia oraz koncentracja uwagi słuchacza na dynamice w skali makro.
Bas ma głęboki i kopiący - wyborny. Wszystko dzieje się tu i teraz!
ACRO CA1000 rodzi mniejsze emocje ale więcej mojej uwagi skupia na szczegółach.
Scena jest równie duża ale dalej odsunięta. Instrumenty podobnej wielkości ale o mniejszej masie od tych w wydaniu M17.
CA1000 pokazuje instrumenty i muzyków jako hologramy, a M17 jak pełne bryły ale faktur nie widać i wewnętrznego pulsowania nie czuć w obu wersjach. Muzyka z obu brzmi szybko, gładko i czysto w całym paśmie muzycznym.
Jeśli lubisz styl brzmienia Sennheiser HD800, HEDDphone One, to ACRO CA1000 prezentuje taki właśnie styl, firmowy styl Astell&Kern.
Natomiast jeśli lubisz brzmienie słuchawek Pioneer MASTER 1, SONY MDR-Z1R to styl FiiO M17 jest dla Ciebie.
Ja wolę wersję dźwięku z M17, bo jest bliższa temu co słyszę na koncertach.
Pod kątem użytkowym, też różnice są zasadnicze mimo, że to urządzenia z wagi najcięższej, między zasilanymi bateryjnie.
A&K CA1000 polecam do zastosowań głównie stacjonarnych, ze względu na gruby i nieregularny kształt, posadowienie na nóżkach, podnoszony wyświetlacz i podwójne wyjście liniowe 2xRCA.
FiiO M17 to bardziej DAP, ze względu na wagę, raczej do użytku nie w drodze ale łatwo go wziąć w rękę i łatwo schować, nawet w większą i mocną kieszeń aby zabrać do biura.
Zaraz, zaraz…
M17 ma w cenie kompletu sprzedażowego podstawkę, która ustawia go pod skosem więc łatwo widać wyświetlacz, a do tego jest on o dwa cale większy, od tego w ACRO.
Podstawka ma wiatraczek, który go chłodzi aby się nigdy nie przegrzał przy pracy stacjonarnej.
Do tego jest zasilacz wysokiej mocy, który omija akumulator więc go oszczędza i dodaje mocy.
Takiego zasilacza lub choćby możliwości pominięcia akumulatora przy zasilaniu z ładowarki USB, A&K nie przewidział dla ACRO. Szkoda…akumulatora.
To nie koniec!
Teraz najciekawsza część, o możliwościach brzmieniowych FiiO M17.
Ładować jego potężną baterię można typową ładowarką, poprzez wejście USB-C lub szybko poprzez wydajny zasilacz 12V/3A, co bardzo skraca czas ładowania do pełna.
To nie wszystko.
Po podłączeniu tego wydajnego zasilacza i przesunięciu jednego z suwaków, znajdującego się z boku, na pozycję zasilacz, dźwięk się lekko zgłośnił. Zajrzałem na ekran, a tam wyświetlone info z gratulacjami, że odkryłem ukryte wzmocnienie i pytanie czy je włączyć.
No ba! Oczywiście, że tak!
Po włączeniu najpierw głośność wróciła do poprzedniego poziomu, a następnie płynnie wzrosła zauważalnie.
Ściszenie i zgłośnienie choć zajęło tylko jakieś 1,5s to jego płynny, a nie skokowy charakter był bezpieczny i miły dla słuchu.
Zgłośnienie, po przejściu na "tryb ulepszony" nie było bardzo duże, około 2-krotne czyli, o jakieś 3dB.
Skutek jego dla dźwięku podobny jest do włączenia turbo w silniku. Niby ten sam silnik, a w tym przypadku wzmacniacz ale większe impulsy prądu zrobiły sporą różnicę dla brzmienia.
Przy tej samej głośności pokazywanej na wyświetlaczu, wzrosła znacząco dynamika dźwięku, zarówno w skali makro, jak i mikro.
Bas stał się jeszcze bardziej potężny i mocniej kopiący. Trudno to porównać nawet do stacjonarnych wzmacniaczy, bo nieliczne mogą się równać dynamiką i basem z FiiO M17.
Instrumenty stały się jeszcze bardziej obecne, a ich dźwięk bardziej zwarty i dobitniej atakujący swoją naturalną dynamiką.
Pojawiła się też wyborna mikrodynamika i piękne pulsowanie wewnętrzne muzyki, w połączeniu z Oppo PM-1. Tego mi brakowało.
Brawo FiiO!
Barwy pozostały bez zmian ale dociążenie instrumentów stało się jeszcze lepsze od już bardzo dobrego.
W trybie ulepszonym, przy obciążeniu M17 głośnym odsłuchem na słuchawkach izodynamicznych, jego temperatura mocno wzrasta dlatego aby zabezpieczenie termiczne nie wyłączyło go, należy ustawić M17 na podstawce i włączyć wentylator.
Taka rada, zgodnie z intencją producenta ale ja słuchałem bez podstawki i wentylatora.
Boczne szczeliny po obu stronach obudowy, skutecznie odprowadzają nadmiar ciepła z M17
4. FiiO M17 – podsumowanie
Pisząc wprost, jeśli nie wydasz 20kzł na stacjonarny zestaw dzielony, tej klasy co mój system odsłuchowy B, to kup FiiO M17 za 9kzł i będziesz miał bardzo wysokiej jakości muzykę i wielką frajdę z jej słuchania, niezależnie od użytych słuchawek.
Nie chcę podawać przykładów ośmieszających producentów wzmacniaczy i tym bardziej ampli-daczków stacjonarnych ale większość, poza Niimbus US5, gra gorzej, z odczuwalnie mniejszą mocą i dynamiką od FiiO M17.
Szczerze piszę, że nawet jeśli korzystasz ze słuchawek tylko stacjonarnie i w jednym miejscu, to i tak M17 jest najlepszym urządzeniem do słuchania muzyki jakie znam, w cenie poniżej 20kzł wlicząc kable sieciowe i połączeniowe.
Zanim kupisz kolejne urządzenie zasilane z gniazdka, posłuchaj FiiO M17. Obiecuję, a nawet gwarantuję, że mocno się zdziwisz gdy usłyszysz jak gra z dużymi słuchawkami, włącznie z magnetostatycznymi.
Józek Bywalec
FiiO M17 - dyskusja